Spis treści
- day 9,10,11,12,13,14,15,16,17 … complete report !!!
- Dzień 9 niedziela ; 07.07.2013 … szybki przelot…
- Dzień 10 poniedziałek ; 08.07.2013 … to the Atlantic road
- Dzień 11 wtorek ; 09.07.2013 ..Trollstigen, Ornevegen, Geiranger
- Dzień 12 środa ; 10.07.2013 … lodowce
- Dzień 13 czwartek ; 11.07.2013 …
- Dzień 14 piątek ; 12.07.2013 …Bergen, i lodowiec..
- Dzień 15 sobota ; 13.07.2013 … Trolltunga
- Dzień 16 niedziela ; 14.07.2013 … Preikestolen
- Dzień 17 poniedziałek ; 15.07.2013
day 9,10,11,12,13,14,15,16,17 … complete report !!!
Dzień 9 niedziela ; 07.07.2013 … szybki przelot…
Dziś jest ten dzień, na przyjęcie przyszła … kaczka. Sytuacja dość podobna do tej z Bułgarii z psem, otwieram namiot, a tu stoi … kaczka. Schodzę na dół i gadam do kaczki, wołam ją jak psa właśnie. Oczywiście nie reaguje, może nie zna polskiego? Szukam czegoś co mogłaby zjeść, mam ciastka, które rzucam jej na trawę i podchodzi i wcina te ciacha. Niestety nie lubi być fotografowana, udaje mi się zrobić tylko jedno zdjęcie i to wówczas kiedy dziób ma odwrócony.
Strasznie się dziś grzebiemy, z campingu wyruszamy około 9.30. Przy bramie stoi Toyota Tundra z zabudową.
Dziś na trasie raczej nic ciekawego nie będzie więc będziemy gnać jak najdalej.
Tak się robi mosty.
A po chwili jesteśmy już w Fauske, zagłębiu marmurowym, co widać na każdym kroku w mieście.
Z Fauske do Rognan jedziemy tzw. Drogą Krwii – Blodveinen, która została zbudowana przez jeńców w czasie II Wojny Światowej. Kiedyś Highway 50 , a obecnie E6. Zginęło podczas budowy tej drogi ponad 1100 jeńców serbskich, chorwackich i bośniackich.
Widoki na Saltdalsfjorden zapierają dech w piersiach.
W oddali wypatrzyliśmy stary drewniany mostek.
My na Trondheim.
Nawet stacja benzynowa może być piękna.
Drewniana konstrukcja i zadaszenie z trawą.
Praktycznie cały czas obok drogi płynie rzeczka.
Wystarczy zatrzymać się i zejść nieco niżej aby zobaczyć takie widoki.
Wśród drzew na brzegu rzeki leży wrak samochodu, który kiedyś uległ zapewne wypadkowi.
Las skrywa jeszcze jakąś dziwną konstrukcję betonową.
Klika kilometrów dalej znajdujemy kolejne fantastyczne miejsce / 66*44’8.42″ N ; 15*28’18.87″ E /w okolicy Lonsstua mostek na rwącej rzece.
Utrzyma?
I już po raz drugi przekraczamy Krąg Polarny, tym razem z północy na południe. Centrum turystyczne widoczne jest już z daleka po lewej stronie.
Coś tam kupujemy w sklepiku, no nie misia przecież.
To jest łoś, jest to jedyny łoś jakiego udało się nam zobaczyć w całej skandynawii.
I inne zwierzaki.
A na zewnątrz.
Zostawiamy ślady naszego pobytu w tym miejscu.
I zmykamy dalej w drogę.
W tej okolicy jesteśmy bardzo blisko Szwecji, może jakieś … 4,5 km.
Kolejny mostek linowy.
Moje ulubione domki na skrzynki pocztowe.
Gdzie to było?
Za Mo i Rana jest zjazd do miasteczka o nazwie AGA – pozdrawiam swoją córę.
Tu: 66*13’19.20″ N ; 13*51’4.89″ E jest ten wspaniały kamienny most.
Urlanda Bru został wybudowany w latach 1924 – 26 i biegła po nim dawna Highway 50
W Korgen zamiast tunelem jedziemy starą drogą górską, jak ja nie lubię tuneli.
Widoki są zdecydowanie piękniejsze niż w tunelu.
Lunch time!
Kibelek.
Bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Wodospad Laksforsen / 65*37’24.15″ N ; 13*17’34.44″ E / , dojście do niego jest na tyłach budynku z pamiątkami za toaletą !? Zejście po stromym zboczu, woda z wodospadu robi mgiełkę, która wręcz uniemożliwia jakikolwiek zachwyt.
I sklepik z milionem troli.
Czego się nie robi dla turysty? Tu mamy Bramę Północnej Norwegii.
Ciekawa i pomocna mapka.
Po przejechaniu 500 km. zatrzymujemy się w Harran na campingu.
Dzień 10 poniedziałek ; 08.07.2013 … to the Atlantic road
Camping w Harran 64*33’29.89″ N ; 12*28’58.11″ E , położony pomiędzy drogą E6, a rzeką, spokojny acz drogi. Koszt 120 NOK plus 20 NOK za wifi plus 10 NOK za 5 min prysznica. Zdecydowanym plusem campingu była kuchnia, co przedstawiają poniższe zdjęcia.
Nasze śniadanko.
W toaletach bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Kilkaset metrów od Harran jest jakiś niewielki wodospadzik, spiętrzenie wody na rzece, jednak nie udaje się nam zobaczyć ponieważ wszystko jest szczelnie zamknięte i nieczynne.
Na parkingu obok.
Maleńka wysepka Skatval z ruinami zamku Steinvikholm, do którego przy niskiej wodzie można dojść na pieszo.
W południe jesteśmy w … piekle.
A w zasadzie czekamy na pociąg na tej przepięknej stylowej stacji kolejowej, budynek z 1902 roku jest oczywiście czynny, choć żywego ducha nie widać. /63*26’45.93″ N ; 10*53’57.31″ E /
poczekalnia kolejowa pusta .. bilet w jedną stronę
W Hell na Steinmohaugen można znaleźć ryty naskalne z epoki kamienia sprzed 5000 lat. Dojazd wśród osiedla domków, a wejście jest skromnie oznaczone i zarośnięta ścieżka wśród drzew. /
Rysunki są doskonale widoczne.
Jadąc nieopodal Strindfjorden docieramy do Trondheim gdzie chcemy zobaczyć katedrę i most. Udaje nam się zaparkować samochód w pobliżu katerdy. Wejście 100 NOK.
Czysta atrakcja turystyczna nastawiona na zarobek, dodatkowo płatne wejście na wieżę.
Wspaniała Katedra zbudowana w stylu gotycko romańskim nad grobem św. Olav,a. datuje się ją na rok 1070.
Wnętrze katerdy jest oświetlone punktowo lub światłem naturalnym.
Katakumby – wejście
Z Katedry wyruszamy w kierunku starego mostu miejskiego.
Old Town Bridge – Gamle Bybro został zbudowany w 1681 roku. Po obu stronach mostu stał wartownik i pobierał opłatę.
Most jest przewieszony nad rzeką Nidelva, przy której nabrzeżach stoją wspaniałe budynki z XVIII wieku.
Tu gdzieś w tej uliczce jedliśmy lody.
Orkdalsfjorden
Tama na jeziorze Sovatnet.
Stary kamienny most / 63*07’37.20″ N ; 8*22’31.60″ E /
Na trasie mamy przeprawę promową Halsa – Kanestraum, na prom wjeżdżamy z marszu i za 116 NOK po 20 min jesteśmy po drugiej stronie.
Z wyspy Bergsoya skaczemy na Husoya i zahaczamy o kolejną atrakcję z II Wojny Światowej, Fort Kvalvik.
Bunkry
Na terenie Fortu jest wiele miejsc do grilowania.
Bunkry
Za Kristiansund mamy Atlantic Ocean Tunell, podmorski tunel o długości 5727 m. biegnący pod Bremsnesfjorden na głębokości 250 m. co czyni go najgłębszym tunelem podwodnym świata.
Mając nadzieję na piękną pogodę podczas przejazdu Drogą Atlantycką zatrzymujemy się na noc tuż za znakiem informującym, że się na niej znajdujemy. Nocleg więc mamy na Drodze Atlantyckiej.
Dzień 11 wtorek ; 09.07.2013 ..Trollstigen, Ornevegen, Geiranger
Zasypiając wczoraj wieczorem miałem nadzieję, na piękny i słoneczny poranek. Na czyste, błękitne niebo ze ślicznymi bałwankami – chmurkami. Niestety rzeczywistość jest dramatyczna … pada, pada i pada. Zbieramy się szybko i w drogę.
Poniżej jedyne zdjęcie zrobione na Drodze Atlantyckiej.
Po drodze jeszcze na wyspie mieliśmy w planie wejść do Trollkirka Caves – Kościół Trolli znajdujący się w marmurowo wapiennej jaskini, z podziemnymi rzekami i wodospadami. Jednak padający deszcz stanowczo nas zniechęcił. Odległość do pokonania to 3 km , czas 1h lub 1,5 h. / 62*52’0.79″ N ; 7*16’28.95″ E /
Więc jedziemy dalej w deszczu. Za przejazd tunelem do Molde płacimy 20 NOK.
Promem z Solsnes do Afarnes po Langfjorden , czas 15 min, koszt 100 NOK
Na dachach jak widać nie tylko trawa rośnie.
Za Andalsnes jedziemy na drogę 63 czyli na słynną Trollstigen – drogę lub drabinę Trolli.
Jedyny taki znak na świecie, Uwaga Trole 🙂
Na parkingu przed wjazdem można zapoznać się z informacjami dotyczącymi drogi.
No to jedziemy.
Droga została otwarta 31.07.1936 po 8 latach budowy roku przez króla Haakona VII.
Droga ma 11 serpentyn o średnim nachyleniu 9%, większość zakrętów jest pod kątem 180*
Kamienny most nad wodospadem Stigfossen.
Na szczycie drogi są tarasy widokowe, z których rozpościera się piękny widok.
Po krótkim postoju jedziemy dalej drogą 63.
Po lewej stronie drogi jest Gudbrandsjuvet, wąski na 5 metrów wąwóz przez który przeciska się z hukiem rzeka Valldola.
Wąwóz jest łatwo dostępny do oglądania z metalowej platformy o dziwnej konstrukcji. Część elementów jest wykonana ze stali nierdzewnej, a część niestety ze zwykłej i koroduje.
5 minut później zauważamy dom we wspaniałej scenerii.
Dojeżdżamy do Norddlasfjiorden, kościół w Valldal
Promem z Linge do Eisdal za 119 NOK i po 10 minutach jesteśmy po drugiej stronie fiordu.
Tak wyglądają niemieckie wycieczki, plan trzeba zrealizować.
Po chwili jedziemy Drogą Orłów w kierunku Geiranger podziwiając z góry częściowo Geirangerfjorden, na którym są olbrzymie statki wycieczkowe.
W Geiranger odwiedzamy Staszka, którego poznałem na forum camperteam.pl. Po chwili odpoczynku podczas rozmowy przy herbatce jedziemy na Dalsnibba.
Kolejny stary kamienny most.
Na moście.
Po opłaceniu wjazdu na Dalsnibba jedziemy drogą szutrową na szczyt. Pogoda nie poprawia się, a czym wyżej tym widoczność się pogarsza.
A na szczycie 1476 mnpm, gdzie miała być piękna panorama na Geiranger jest tak.
Widok w dół.
W drodze powrotnej przy punkcie poboru opłat za wjazd na Dalsnibba samotny renifer.
Jezioro Djupvatnet.
Czy tęcza jest zwiastunem poprawy pogody?
Rezygnujemy ze skrótu jakim jest przejazd tunelem Oppljostunnelen i jedziemy znacznie dłuższą drogą: Old Strynefjell Mountain Road.
Ale zanim ta droga to na chwilkę przenieśliśmy się w czasie.
Widoki na górskiej drodze są zachwycające.
Jakoś nie udaje się nam dogonić tego błękitnego nieba.
Jesteśmy na terenie ośrodka narciarskiego, ratrak czeka na śnieg.
Przed nami otwiera się wspaniała dolina.
Dopiero około 19 kiedy jesteśmy przy jeziorze Oppstrynsvatnet pogoda staje się łaskawsza.
W Mindresunde zatrzymujemy się na campingu. Płacimy 170 NOK + 3 x 10 NOK za prysznic.
Dzień 12 środa ; 10.07.2013 … lodowce
Poranek na brzegiem jeziora jest wspaniały, dawno nie było o tej porze, a jest 7.30 tak pięknej pogody. Poniżej widoki z miejsca gdzie spaliśmy i jemy śniadanie.
Około 9.00 wyruszamy z campingu na podbój lodowców w tej okolicy. Jednak zanim tam dotrzemy mijamy Stryn i jedziemy nieco na zachód zobaczyć Innvikfjorden. W Stryn mieliśmy spotkać się z kolegą z norweskiego forum toyoty o nicku: berglid, który oferował nam swoją pomoc w zwiedzaniu okolicy, jednak przypomnieliśmy sobie o tym jak wjechaliśmy do miasteczka Stryn. Berglid – następnym razem.
Już mamy piękne widoki na Innvikfjorden.
W okolicy Skogane na rzece Ulva przy sztucznym małym jeziorku zrobiono wspaniałe miejsce do wypoczynku.
Nieco dalej w okolicy Nos, jest polecane przez berglid,a miejsce na panoramę fiordu.
Widoki są naprawdę oszałamiające.
Powrót ta samą drogą.
I jeszcze widok na wschodnią część fiordu.
Mijamy Stryn i jedziemy w kierunku Loen i dalej do lodowca Kjenndalsbren.
Niesamowite wody jeziora Lovatnet.
Już widać lodowiec, do którego prowadzi wąska asfaltowa droga, która później zamienia się w drogę szutrową.
Samochód zostawiamy na parkingu i dalej już na pieszo do lodowca.
Kjenndalsbreen jest odgałęzieniem największego lodowca Jostedalsbreen na kontynencie europejskim.
Poniżej stoję maluczki centralnie na skale.
Wspomniane wody jeziora Lovatnet.
Wracamy do Loen aby pojechać do Olden i dalej do drugiego jęzora czyli Briksdalbreen.
Przy drodze jakaś dziewczynka sprzedaje truskawki, ma duże i małe pakowane po 400g. kupujemy duże na 39 NOK.
Przed Olden, widać statek wycieczkowy.
Olden Kirke, kościół w całości wykonany z drewna w 1934 roku.
Małe jeziorko Floen.
Na przewężeniu pomiędzy górnym jeziorem Oldevatnet , a dolnym mniejszym Floen jest niesamowity, stary , kamienny mostek.
Zostawiamy samochód na parkingu za 40 NOK i idziemy do czoła lodowca. jest nadzwyczaj gorąco, termometr pokazuje 31 stopni na plusie. Tutaj w porównaniu do poprzedniego lodowca jest masa ludzi.
Przejcie po tym moście gwarantowało zmoknięcie.
Początkowo droga ku lodowcowi wiedzie asfaltowymi serpentynami.
Co kilkaset metrów stoją tablice informujące o tym gdzie i kiedy było czoło lodowca.
I wyjaśnienie obecności asfaltu, za kilka NOK,ów leniwi turyści mogą podjechać nieco bliżej lodowca, jednak dojście do czoła z tego miejsca jest dostępne tylko na pieszo.
Nie można zapomnieć o tablecie na wycieczce.
Już niedaleko.
Odpowiednie obuwie tak samo ważne jak tablet.
Woda z lodowca schodzi do dolinki, w której utworzyło się małe jeziorko o szafirowym kolorze.
Barierka broniąca dostępu do niebezpiecznej części. Byliśmy świadkami jak niewielki fragment lodu oderwał się i z hukiem spadał w dół.
Dzięki uprzejmości przypadkowego turysty mamy wspólne zdjęcie.
Być może są tam siki jakiegoś mamuta ale smakują wybornie.
Kawałki lodu widoczne przy brzegu.
W okolicy parkingu dla autokarów jest sklep z pamiątkami, w którym coś tam kupujemy. Około 16.00 jesteśmy przy naszym aucie. Wracamy do Olden i dalej na zachód wzdłuż Innvikfjorden drogą nr 60.
Kościół w Olden z drugiej strony.
I wody Innvikfjorden.
W Utvik skręcamy na południe i na chwile opuszczamy fiordy i jedziemy w góry.
W okolicy ośrodka narciarskiego na parkingu robimy sobie przerwę na obiad.
Z głównej drogi e39 skręcamy w mniejszą 57, a w końcu w całkiem malutką Fv93.
Droga zrobiła się wąska.
To jest właśnie droga Fv93.
Późnym wieczorem zatrzymujemy się na nocleg przy jeziorku Heldalsvatnet. Jesteśmy niedaleko Sognefjorden.
Dzień 13 czwartek ; 11.07.2013 …
Poranek wokół niezliczonych małych jeziorek może oznaczać jedno … mgłę. Wstajemy bardzo wcześnie, jest 9*C… do auta i w drogę.
Powoli opuszczamy wąskie i malownicze drogi kierując się do olbrzymiego Sognefjorden.
W jednej z odnóg miasteczko Vadheim.
Około 10.30 docieramy do przeprawy promowej przez Sognefjorden, jesteśmy drugim autem w kolejce, w tym pierwszym oczekuje na prom kobieta, która zabija czas robiąc coś na drutach – zima tuż tuż.
Już na promie płynącym z Dragsvik do Vangsnes za 116 NOK można z bliska zobaczyć w jaki sposób można zamontować dodatkowe oświetlenie do auta.
Widoki z promu na Sognefjorden
Niedaleko miejscowości Vik chcemy zobaczyć kościół ale nie byle jaki.
w Vik skręcamy na południe i po prawej w Hopperstad ukazuje nam się wspaniały klepkowy / słupowy / kościół. Hopperstad Stavkirke, świątynia została wzniesiona w 1130 roku i uznaje się ja za jeden z najstarszych kościołów klepkowych.
Świątynia Matki Bożej jest budowlą trój nawową zaliczana do kościołów typu borgundzkiego.
Na chwile opuszczamy fiordy aby zagłębić się w góry, jedziemy do Vijne i skręcamy na wschód. Widok na Vik.
Ostatni rzut oka na Vik i Sognefjorden
Bojaźliwe owieczki.
Strefa śniegu, pomimo że mamy lipiec jest go w tym rejonie dość sporo.
Droga nr 13 , Myrkdalvegen
Piękna prosta droga w dolinie.
W Vinje na wschód do wspaniałej drogi Stalheimsvegen.
Piękne kolorowe domy.
I oto ona, stara górska droga, która obecnie została zastąpiona wygodniejszym tunelem.
Już na początku niesamowite widoki.
Koło Holmen chcieliśmy odwiedzić Magiczne Białe Jaskinie, nazwane tak ze względu na wydobywany tu biały marmur, jednak okazało się , że jest nieczynne. Ogólnie miejsce słabo oznaczone / 60*50’37.54″ N ; 6*43’37.67″ E /
Dwoma tunelami Gudvangatunnelen i Flenjatunnelen jedziemy do Flam, omijamy na razie Undredal, do którego zajedziemy w drodze powrotnej.
Serpentynami drogi Bjorgavegen wspinamy się do miejsca widokowego, z którego można podziwiać niesamowity widok na jedną z południowych odnóg Sognefjorden.
Widok na Flam.
Psiak podróżuje wygodnie w wózku ciągniętym za motorem.
Wystarczy tej wody, jedziemy w góry na tzw. Drogę Śnieżną „Aurlandsfjellet”
Około 16 zatrzymujemy się na parkingu na małe co nieco, wyciągamy sprzęt kuchenny i gotujemy. Obok przygląda się nam szwed, który zajada się krewetkami. Oczywiście chce nas poczęstować jednak grzecznie odmawiamy, ponieważ nie przepadamy za krewetkami, nawet jeżeli są to królewskie. Nawiązujemy rozmowę, dowiadujemy się o kilku górskich – widokowych trasach. Szwed zagląda do naszego samochodu i jest pod wielkim wrażeniem, a gdy zobaczył nasze zapasy żywności w szufladach o mało nie zemdlał 🙂
Droga Śnieżna kończy się w Laerdal, gdzie robimy nawrót i wracamy do Aurland ale tunelem, Laerdalstunnelen jest najdłuższy na świecie i ma 24,5 km !!!
Dojazd do Flam, tunel i jedziemy do Underdal leżącego nad Aurlandsfjorden, a słynącego z Undredal Stavkirke i … koziego, brązowego sera.
Wieś liczy sobie 100 mieszkańców oraz około 500 kóz.
Undredal Stavkirke został wybudowany w drugiej połowie XII wieku i jest najmniejszym i najmłodszym tego typu obiektem. Obecny wygląd ma jednak niewiele wspólnego z pierwotnym kształtem.
Wracamy do Vinje i jedziemy na południe drogą nr 16
Przy wodospadzie Tvindefossen jest camping , na którym zatrzymujemy się na noc. Jesteśmy jakieś 50 metrów od wodospadu. Koszt 180 NOK plus 10 NOK za każde 10 min pod prysznicem, wifi jest za free ale ma słaby zasięg.
Dzień 14 piątek ; 12.07.2013 …Bergen, i lodowiec..
Wieczór przy wodospadzie był całkiem sympatyczny, jednak na noc mogliby wyłączać wodę 🙂 Rano przy wodospadzie jest pusto więc można zrobić spokojnie zdjęcia.
Jesteśmy po drugiej stronie strumyczka.
Około 9.00 ruszamy w dalszą drogę, kierunek Bergen.
Całkiem przypadkiem przy drodze poza terenem zabudowanym zauważamy piekarnię, efektem jest ten oto piękny i jak się później okazało chlebek za jedyne 40 NOK
Dość daleko od centrum Bergen zaglądamy do Fantoft Stavkirke zlokalizowanego na wzgórzu wśród drzew. Historia tego kościoła jest dość zagmatwana. Został on wybudowany w 1150 roku w wiosce Fortun, jednak postanowiono wznieść większą świątynię, a stary kościół rozebrano i sprzedano konsulowi z Bergen, ten kazał go złożyć na obecnym miejscu w 1883 roku nieco zmieniając wygląd. W 1992 roku kościół doszczętnie spłonął po podpaleniu przez muzyka z zespołu Burzum, który umieścił spalony kościół na okładce albumu. Niestety został skazany na 21 lat więzienia.
Kościół jest ogrodzony siatka i monitorowany, wstęp kosztuje 60 NOK dorośli i 50 NOK dzieci, decydujemy się jedynie na oglądanie kościoła z zewnątrz.
Bergen – Brama do Fiordów. Zwiedzamy dzielnicę Bryggen znaną także jako Tyskebryggen, gdzie są hanzeatyckie domy kupieckie zwrócone frontami do nabrzeża.
Miasto gdzie na 365 dni w roku 360 dni pada deszcz, nam trafiła się piękna i słoneczna pogoda.
Zaglądamy też na tyły domów gdzie również toczy się życie kupieckie.
Tu można kupić np. torebkę z łosia.
Inną znaną atrakcją Bergen jest Targ Rybny na otwartym powietrzu tzw. Fisketorget.
Kupujemy małe co nieco, mix owoców morza za 370 NOK. Przy jednym ze stoisk słyszymy polski język, okazuje się, że jednym z pracowników jest polak, ucinamy sobie pogawędkę i kupujemy dorsza na kolację za 130 NOK.
Nasze autko na parkingu, opłatę za parking można uiścić kartą kredytową.
Opuszczamy Bergen.
Niewątpliwą atrakcją podróżowania po Norwegii jest korzystanie ze starych dróg istniejących obok tuneli. Oczywiście większość z nich jest zamknięta dla samochodów ale te, które są otwarte warte są przejechania. / 60*22’2.78″ N ; 6*02’24.43″ E /
Poniżej przykład drogi zamkniętej nawet dla pieszych. /60*21’41.48″ N ; 6*03’21.13″ E /
Oderwany fragment skały.
Wodospad, który można podziwiać również z … tyłu.
Na promie z Torvikbygd do Jondal , koszt 116 NOK, pokonujemy Hardangerfjord.
Zdjęcie en face 🙂 na promie.
Czas na obiadek.
Droga na lodowiec Buer, jest to odnoga większego lodowca – Folgefonna.
Ścieżka jest dość wymagająca i prowadzi w dolinie wśród skał.
Dalej nie przejdziemy.
Powrót.
Wejście zajmuje nam 1.5 h , a zejście 1 h.
Około 20.30 jesteśmy na parkingu, z którego w następnym dniu wejdziemy na Trolltungę. Płacę w automacie za miejsce parkingowe 100 NOK. Słyszę obok mnie jak grupa młodych ludzi rozmawia po polsku okazuje się, że przyjechali stopem z Oslo i nie mają na czym zagotować wody. Zapraszam ich do nas i udostępniam kuchenkę.
Kolacja na dzień przed wejściem na Trolltungę, kupiony w Bergen dorsz smażony na masełku w przyprawach.
Dzień 15 sobota ; 13.07.2013 … Trolltunga
Wstajemy jakoś około 8.00, chcemy jak najwcześniej wyjść ponieważ czeka nas prawie całodniowa wycieczka. Opłaty za pole namiotowe zbiera dziewczyna, która studiowała w Polsce i nieźle rozmawia po polsku. Tip! W toalecie przy parkingu jest ciepła woda, kiedyś był też prysznic ale został zdemontowany, jednak biorąc ze sobą jakieś naczynie można zrobić sobie całkiem przyzwoitą kąpiel, tak też czynimy. Śniadanie, kanapki i picie do plecaków i w drogę.
Przed rozpoczęciem wędrówki znów słyszymy polski język, okazuje się, że na Trolltungę idzie grupa chłopaków z Polski mieszkających w Norwegii, po kilku metrach dołączamy do nich.
Pierwsze strome podejście można zrobić ścieżką lub schodkami przy nieczynnej kolejce.
Schodki liczą sobie 1700 metrów !!!
Górna stacja kolejki.
Przed nami ponad 9 kilometrów pieszej wędrówki.
Pogoda, która i tak była nie najlepsza, pogarsza się z minuty na minutę, a widoczność spada masakrycznie.
Jeszcze kilka metrów.
Oto on, cel nasze wędrówki, Trolltunga czyli Język Trolla.
Weronika na Trolltundze, mgła wędruje dość szybko.
Przez chwilkę widoczność była nawet dobra.
Niestety mleko wróciło, tym razem sam staję na języku trolla.
Wszyscy pamiętają oczywiście o dobrym obuwiu na piesze wędrówki.
Podczas powrotu pogoda nieco się poprawia i odsłania doskonałe widoki.
Teraz czeka nas zejście, które wcale nie jest łatwe i wymaga szczególnej uwagi.
Nie możemy już doczekać się końca tych schodów.
Po 9,5 godzinach jesteśmy na parkingu, zmęczeni potwornie.
A oto nasza Trolltungowa ekipa: Weronika, Rafał, Dominik, Piotr, Grzesiek, Ginter i ja. Pozdrawiamy serdecznie.
Jedziemy przez Odda na południe.
Jest okazja ominąć tunel, jedziemy oczywiście niesamowitą starą drogą Roldalsfjellet.
Dzień 16 niedziela ; 14.07.2013 … Preikestolen
Zmęczeni zatrzymaliśmy się na przydrożnym parkingu na noc. Około 9.00 ruszamy zdobyć Preikestolen.
Budowa nowego tunelu.
Toalety na terenie parkingu Preikestolen, free.
Ruszamy.
Widok na parking, ilość samochodów i autokarów nic dobrego nie wróży, gdzieś ci ludzie muszą być?
Udogodnienia dla turystów, zbudowano schodki.
oooo i są, cała niezliczona ilość ludzi, istne Krupówki.
Tłok, ścisk i hałas.
Nie ma szans na indywidualne zdjęcie jak miało to miejsce na Trolltundze.
Piknik na … trawingu, a może skalingu.
Na pocieszenie idziemy na obiadek do restauracji.
Przed wjazdem na prom.
Nocleg spędzamy na campingu Haugen.
Dzień 17 poniedziałek ; 15.07.2013
I to już ostatnia noc i dzień spędzony na pięknej ziemi norweskiej. Dziś ruszamy do domu. Przed nami do Ystad jest 930 km, rano jeszcze nie wiemy czy dojedziemy i czy złapiemy prom. Kierunek Oslo, Goteborg i Ystad.
Ta sterta kamieni to ściana tamy, za nią jest woda.
Koło Dalen późne śniadanie, jest dość zimno.
A niedaleko kościółek.
Gdzieś w Szwecji na autostradzie.
Udaje nam się zdążyć na prom, jednak nie wiemy czy uda nam się kupić kajutę, bierzemy więc śpiwory i szykujemy się na spanie gdzieś na korytarzach. Jednak gdy tylko weszliśmy na pokład idziemy do recepcji i … kupujemy dwu osobową kajutę. następnego dnia o 9.30 jesteśmy już w domku.
Przejechaliśmy jak widać powyżej dokładnie 7814,9 kilometrów na kołach plus dystans pokonany kilkunastoma promami. Zużyliśmy 884 litry ropy.